klbolsztyn klbolsztyn
680
BLOG

Ronald Reagan - Żołnierz wolności i jego państwo dobrobytu

klbolsztyn klbolsztyn Polityka Obserwuj notkę 0

Niniejszy tekst traktować będzie o prezydencie Ronaldzie Reaganie. Przyczyną motywującą do jego napisania są nie kardynalne błędy dotyczące oceny postaci, ale faktów na podstawie których można sobie osąd wyrobić. Laik chcący się rozeznać w temacie Reaganowskiej rewolucji spotyka się z dwoma przeciwstawnymi stanowiskami. Przeróżnej maści konserwatyści i neokonserwatyści mówią, że „uwolnił energię Amerykanów”, obalił keynesistowskie, socjalistyczne dogmaty, odbiurokratyzował, zderegulował itd. Druga strona, szeroki front walki o postęp mówi natomiast, że Reagan zaprzepaścił zdobycze społeczne Nowego Ładu i Wielkiego Społeczeństwa, że ten pies łańcuchowy wielkiego biznesu  rzucił bezbronny proletariat na pożarcie kapitalistom, że przez dogmatyczne trzymanie się fantomów reakcyjnej ekonomii nie widział krzywdy szarego człowieka. Słuchając więc obu stron możemy się dowiedzieć, że niechybnie Ronald Reagan prowadził skrajnie liberalną politykę gospodarczą bez względu na to, jak takową oceniamy.

 

Jak wyglądało to w rzeczywistości? Może warto zacząć od wydatków. Reagan w czasie kampanii prezydenckiej w 1980 roku zajadle krytykował Cartera za bezmyślne trwonienie środków publicznych. W istocie wydatki za Cartera wzrosły, jednak w swojej kadencji Reagan zdążył zawstydzić najbardziej „hojnych” prezydentów USA. W czasie jego prezydentury nastąpił 60-procentowy wzrost wydatków publicznych, głównie za sprawą wniosków prezydenckich, które były tylko trochę mniej powściągliwe od tych przedkładanych przez kongres. Na co szły te pieniądze? Koszta programów rolnych w latach 81 – 87 wzrosły o 140 %, a wydatki na pomoc socjalną (podobnie z resztą jak wydatki na opiekę zdrowotną) prawie się podwoiły w przeciągu pierwszych sześciu lat prezydentury. Wydatki na rolnictwo można wytłumaczyć z bólem swojego rodzaju pragmatyzmem. Farmerzy stanowią ważną część elektoratu republikanów, jednak próby usprawiedliwienia zwiększenia wydatków na pomoc socjalną i opiekę zdrowotną nastręczają większych problemów, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że Reagan nazywał beneficjentów zasiłków „anonimowym tłumem”.[1] Gdzie więc podziały się te drastyczne cięcia wydatków, które zjednały prezydentowi Ronaldowi Reaganowi opinię dogmatycznego liberała. W latach 80-tych spadły wydatki o jeden procent na AFDC – program pomocy dla dzieci w rodzinach, które mają bardzo niski bądź zerowy dochód, ograniczono też wydatki na bony żywnościowe i posiłki w szkołach, ale  i tak ogólny poziom wydatków na programy rodzinne wzrósł o 18 procent.

 

Wrażliwość społeczna polityków kosztuje. Jeżeli to plus, to można powiedzieć że podatki rosły wolniej za Reagana niż wydatki. O skutkach później, ale samym zmianom podatkowym warto się przyjrzeć bo miały złożony charakter. Ustawa z 1981 roku przewidywała znaczne obniżki stawek podatkowych, w tym redukcję najwyższej z 70-ciu do 28 procent. Już jednak w 1982 roku powstały nowe przepisy, „Ustawa o sprawiedliwości podatkowej i finansowej odpowiedzialności” przewidywała wzrost przychodów państwa z podatków i była jednocześnie największą podwyżką podatków w historii Stanów Zjednoczonych (sic!). W tym samym roku z inicjatywy  Reagana doszły obciążenia nałożone na przemysł motoryzacyjny i podatek na benzynę. Rok później prezydent poprosił kongres o podwyżkę podatków na cele społeczne. Tej prośbie także stało się zadość. Można by jeszcze mówić o likwidowaniu ulg oraz o tym, że na skutek indeksacji podatkowej wielu obywateli wpadło w wyższy próg opodatkowania. Zdecydowanie większe były oczekiwania od kogoś, kto mówił „rząd nie jest rozwiązaniem, rząd jest problemem”.

 

Kolejnym polem na którym Reagan zawiódł były deregulacje. To  co powszechnie przypisuje się jemu, tak naprawdę zrobił Carter pod koniec swojej kadencji. To Carter w zdominowanym przez Demokratów kongresie podpisał Ustawę o deregulacji instytucji depozytowych i o kontroli monetarnej. Także w czasie kadencji Cartera w 1978 roku zniesiono kontrolę tras linii lotniczych dopuszczonych do lotu, co  potem zaowocowało zniesieniem „Rady do spraw Aeronautyki”  w 1984 r. Co prawda za Reagana pojawiły się pewne deregulacje. Za jego prezydentury senat zniósł przepisy dotyczące integracji rasowej dzieci w szkołach. Ponadto jak pisze Sheldon Richman z Cato Univeristy: „Pewne deregulacje pojawiły się w sferze bankowości, ruchu autobusów międzymiastowych, transportu oceanicznego i energetyki.  Nic się jednak dobrego nie stało w kosztujących Amerykanów miliardy dolarów sferach służby zdrowia, bezpieczeństwa i ochrony środowiska, ignorowaniu prawa własności w oparciu o fałszywe hasło wolności od ryzyka”.Wolność od ryzyka w dobie Reagana obejmowała też inne strefy. Administracja prezydenta wspierała stanowe wymogi zapinania pasów bezpieczeństwa i federalne posiadania poduszki powietrznej. Widać więc od kogo się uczyli liberalizmu „dogmatyczni liberałowie” z nieco już zapomnianego Kongresu Liberalno-Demokratycznego.

 

Osobną kwestię w polityce Reagana stanowią cła i ogólne poglądy na nieskrępowany handel międzynarodowy. Ronald Reagan nigdy nie ukrywał, że według niego politykę wobec krajów „wrogich wolności” należy prowadzić za pomocą między innymi ograniczeń w handlu. Twierdził że nieskrępowany handel z krajami komunistycznymi dotuje ich gospodarkę, a więc i opresyjny aparat zniewalający ludność tych państw. Z tego tytułu nie mogą dziwić restrykcje nałożone  na Polskę i ZSRR po wprowadzeniu stanu wojennego. Reagan nawet z czasem zaczął iść dalej i nie zabraniał tylko handlowania z „wrogami wolności”, ale nawet handlowania z handlującymi z „wrogami wolności”. W czerwcu 82 roku prezydent Ronald Reagan zakazał krajom Europy Zachodniej dostarczania Związkowi Radzieckiemu urządzeń na licencji amerykańskiej. Kraje te zignorowały zakaz Reagana, za co ten… nałożył na nie restrykcje. Dalej prezydent już nie szedł zakazując handlować z handlującymi z handlującymi z Imperium Zła.

 

Jak wspomniano wcześniej Reagan szczególną troską obejmował rolnictwo. Nie tylko nie nakładał na farmerów amerykańskich żadnych sankcji, ale nawet zniósł embargo na zboże wprowadzone przez Cartera ze względu na jego „nieskuteczność”. Oprócz polityki celnej w służbie wolności prezydent Ronald Reagan stosował także cła by chronić rodzimy przemysł przed „wyniszczającą konkurencją”. Na początku lat 80-tych przedstawiciele przemysłu samochodowego wydali oświadczenie, w którym rok 1981 uznany został za najgorszy dla przemysłu samochodowego. General Motors, Ford i Chrysler poniosły straty w wysokości 406 milionów dolarów. Prezydent Ronald Reagan postanowił wesprzeć rodzimy kapitał w walce z „wyniszczającą konkurencją” japońskiego przemysłu motoryzacyjnego. Już  z resztą w kampanii w 1980 roku przekonywał, że w interesie samej Japonii jest to by potop ich samochodów na rynku amerykańskim został zatrzymany „do czasu aż staniemy na nogi”. Rozwiązaniem miało być narzucenie Japonii w 1981 roku „Dobrowolnych Ograniczeń Eksportu”. Oznaczało to limit na eksport samochodów do USA rzędu 1,68 miliona rocznie. Administracja Reagana nałożyła także 100-procentowe cła na japońskie chipy komputerowe za rzekomo dumpingowe ceny po których były wysyłane do Stanów. Reagan w imię troski o krajowe przedsiębiorstwa dokonał redefinicji pojęcia dumpingu tak żeby rodzime koncerny mogły łatwiej oskarżać zagranicznych konkurentów o niesprawiedliwe praktyki.[2] Ponadto administracja prezydenta Ronalda Reagana podniosła cła na drewno sprowadzane z Kanady, wynegocjowała bardziej restrykcyjne przepisy odnośnie przemysłu tekstylnego i odzieżowego dotyczące 18-stu krajów oraz zmniejszyła dopuszczalne kwoty na cukier sprowadzany do Stanów. Pod koniec kadencji Reagana jedna czwarta importu Stanów Zjednoczonych była objęta restrykcjami to jest o 100 procent więcej niż w momencie, w którym Reagan rozpoczynał prezydenturę.

 

Budowa państwa dobrobytu i prowadzenie kosztownej wojny ideologicznej wymagało nie tylko większych wydatków, ale też większych zasobów ludzkich. W latach 80-tych liczba zatrudnionych cywilnych pracowników rządowych zwiększyła się o 230 tysięcy i dobiła do trzech milionów. Ogromne wydatki plus niewystarczające podwyżki podatków doprowadziły do bezprecedensowego zadłużenia. Zwolennicy Reagana w kongresie już na początku jego kadencji prosili o zwiększenie limitu długu budżetowego rzekomo po to by prezydent w przyszłości mógł ten budżet zbilansować i zredukować podatki. Jak można się domyśleć ani jedno ani drugie nie miało miejsca, Reagan w czasie swojej kadencji potroił dług publiczny z 900 miliardów dolarów do 2,7 bilionów dolarów. Na koniec warto wspomnieć o Reaganie w kontekście kryzysu gospodarczego. To Ronald Reagan mianował szefem FEDu Allana Greenspana. Ten podobnie jak Reagan też był dogmatycznym liberałem, prezentującym tę samą konsekwencję w swoich poglądach. Swojego czasu uważał się za zwolennika standardu złota, ale jak później prostował tylko na „wyższej płaszczyźnie filozoficznej”. A więc tak jak Reaganowi bycie liberałem w wypowiedziach, nie przeszkadzało w byciu socjalistą w praktyce, tak samo Greenspanowi przywiązanie do standardu złota nie przeszkadzało w tworzeniu ton pustego pieniądza przez całą swoją kadencję.

 

Bilans rządów Reagana jest zasmucający. Połączył libertariańską narrację z praktyką socjalizmu wojennego. Długi nazywał inwestycjami, a blokady celne wprowadzał w imię sprawiedliwego handlu. Warto o tym mówić dlatego, że pseudokapitalizm przez anomalie, do których prowadzi, zawsze daje pretekst do ekspansji socjalizmu i tworzy karykaturalny obraz wolnego rynku. „Nowy Ład” miał szansę zaistnieć w Ameryce dzięki kapitalizmowi korporacyjnemu pierwszych dekad dwudziestego wieku. „Rzeczpospolita Solidarna” mogła zaistnieć dzięki „kapitalizmowi politycznemu” lat dziewięćdziesiątych. Ameryka „Zmian które potrzebujemy” Obamy miałaby małe szanse powstać bez udziału Reagana i Greenspana. Ten pierwszy odrodził socjalizm wojenny w Stanach i pozwolił krytykom zwać je wilczym kapitalizmem, a ten drugi poprzez „napędzanie gospodarki” pustym kredytem stworzył kryzys tak potrzebny do rozpętania lewicowej histerii.

 


P.S.

Tekst ma charakter publicystyczny dlatego przypisów w nim nie ma, ale chcących w stopniu większym zapoznać się z tematyką polecam następujące teksty:

http://mises.org/freemarket_detail.aspx?control=488

http://mises.org/freemarket_detail.aspx?control=489

Oba niestety po angielsku i:

Thoma. E. Woods. Niepoprawna politycznie historia Stanów Zjednoczonych, rozdział o "Erze chciwości"  [już w rodzimym języku, ale jednak trochę skromniej w treści, proszę wybaczyć że nie podam akurat stron, ale chwilowo nie dysponuję swoim egzemplarzem książki.

 



[1] W jednym ze swoich przemówień tłumaczył to mniej więcej w ten sposób [proszę wybaczyć niedokładność cytuję z pamięci] „podwyższyliśmy zasiłki, ale tylko dla tych rodzin, które ich potrzebują”. Widać „konserwatyzm współczujący” Busha juniora miał solidne podstawy, podobnie jak walka z biedą Obamy. Ten ostatni też obiecywał, że podniesie świadczenia „ale tylko tym którzy ich potrzebują”. Człowiek roztropny w tym miejscu musi zadać sobie pewne pytanie: Co za idiota przyzna się publicznie do tego, że zamierza rozdać publiczne pieniądze tym, którzy ich nie potrzebują? Otóż zdarzało się i tak. W dobie Wielkiego Społeczeństwa Johnsona wiodącym stał się pogląd, że podział na biednych zasługujących na zasiłki i nie zasługujących jest „arbitralny”. New York Times pisał wtedy, że każdemu przysługuje część „wspólnego bogactwa”. Często ci którzy składając wnioski o pomoc społeczną spotkali się z odmową, okupowali urzędy socjalne co pozwalało im wymusić świadczenia. W tym kontekście widać że socjalny rewizjonizm Reagana oznaczał jedynie zmianę dialektyki, tej z czasów Johnsona i Kennedy’ego na tą którą praktykował przed nimi Roosvelt.

 

[2] Warto się tutaj na chwilę zatrzymać i zastanowić nad istotą dumpingu. Jeśli by Japonia subwencjonowała swoje firmy po to by mogły poniżej kosztów sprzedawać swoje produkty do Ameryki to oznaczałoby to, ni mniej ni więcej, że Japonia subwencjonuje amerykańskich konsumentów. To samo tyczy się sytuacji, w której firmy japońskie bez zachęty rządu chciałyby sprzedawać swój towar Amerykanom poniżej kosztów. Chyba że Reagan hołdował założeniu że eksport jest miarą bogactwa kraju, a import to bolesna konsekwencja którą trzeba za niego ponieść. Jeśli tak, to era Reagana rzeczywiście oznaczała powrót do starych zasad. Do zasad XVII-wiecznego merkantylizmu.


Tomasz Marszelewski

klbolsztyn
O mnie klbolsztyn

Naszym celem jest ochrona autonomii jednostki, rodziny, szkoły i wspólnoty lokalnej przed państwem, oraz stopniowe wyparcie kontroli politycznej z tych sfer.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka